OPEC+ flirtuje z Rosją

Pixabay

Rosja staje się kluczowym partnerem w porozumieniu OPEC+ w sprawie cen ropy, które wzrosną pod koniec roku ze względu na „brak inwestycji w zakresie wierceń, poszukiwań i wydobycia” – takie są kluczowe tezy wywiadu nowego sekretarza OPEC Haithama al-Ghaisa z Kuwejtu dla miejscowej gazety Alrai

OPEC+ wyraźnie „steruje w stronę Rosji” – stwierdzą analitycy, ale dodają, że jej zwycięstwo może być pyrrusowe, zaczyna się bowiem szybkie odchodzenie od paliw kopalnych i energetyki na nich opartej, zaś recesja do której OPEC+ się przyłoży, ostatecznie zdemoluje rynek paliw.

Nowy sekretarz OPEC, Haitham al-Ghais z Kuwejtu, stwierdził w wywiadzie dla tamtejszego dziennika Alrai, że członkostwo Rosji w OPEC+ ma kluczowe znaczenie dla utrzymania porozumienia, zaś OPEC nie konkuruje z Rosją, nazywając ją „dużym, głównym i bardzo wpływowym graczem na światowej mapie energetycznej”. Haitham al-Ghais, były reprezentant Kuwejtu w OPEC jest nowym sekretarzem organizacji, który zastąpił na tym stanowisku zmarłego w lipcu Mohammeda Barkindo z Nigerii.

OPEC+ składa się z krajów OPEC oraz 12 producentów spoza tego kartelu. Ta ostatnia grupa, jak stwierdzają analitycy wspomniani przez agencję Reuters, jest pod wpływem Rosji.

Al-Ghais który za dwa dni poprowadzi pierwsze spotkanie OPEC+ stwierdził, że organizacja „nie kontroluje cen ropy, ale praktykuje stworzenie na rynku balansu podaży i popytu” ponieważ obecnie „rynek jest bardzo niestabilny”. Jak dodał „wszystkie dane potwierdzają, że ceny zaczęły rosnąć stopniowo i narastająco, już sporo przed wybuchem wydarzeń rosyjsko-ukraińskich, ze względu na panujące na rynkach przekonanie, że brakuje wolnych mocy produkcyjnych. Te mają bowiem tylko nieliczne kraje[…].Jeśli chodzi o mnie, nadal podkreślam, że ostatni wzrost cen ropy jest związany nie tylko z wydarzeniami między Rosją a Ukrainą”. Zauważył także, iż czynniki jakie będą miały największy wpływ na ceny ropy do końca roku, to „utrzymujący się brak inwestycji w zakresie wierceń, poszukiwań i wydobycia. To spowoduje marsz cen w górę, ale nie możemy określić poziomu, jaki osiągną”. Prawdopodobnie na spotkaniu 3 sierpnia zostanie przeforsowane stanowisko Rosji i jej aliantów, by nie zwiększać wydobycia ropy choć planowany był niewielki wzrost jej produkcji, jak poinformowała agencja Reuters

Dane rynkowe zaprzeczają ponadto słowom szefa OPEC+. Poziom cen ropy rósł na początku 2022 r., ale cena baryłki poszybowała w górę w marcu, osiągając 139 dol. Stało się tak po nałożeniu przez Unię Europejską i USA sankcji energetycznych na Rosję za inwazję na Ukrainę. Cena spadła obecnie do 108 dol., ale notowania są nadal niestabilne i może wzrosnąć. Ponadto Rosja ogranicza wydobycie i namawia do tego kraje OPEC+. Wydobycie określone za maj jest o 2,7 mln baryłek niższe niż planowano, przy czym 50% tych niedoborów pochodzi z ograniczania wydobycia właśnie przez Rosję. Nieznane są rosyjskie dane o wydobyciu z czerwca i lipca, ale nieoficjalne informacje mówią nie o zwiększaniu wydobycia, ale o dalszym jego spadku.

Wszystko to dzieje się w niecały miesiąc po wizycie prezydenta USA Joe’go Bidena w Arabii Saudyjskiej, którą komentatorzy polityczni ocenili jako klęskę. Prezydent USA nie uzyskał żadnych nowych deklaracji dotyczących zwiększenia wydobycia ropy, musiał zadowolić się oświadczeniem księcia Mohammeda bin Salmana, że Arabia Saudyjska zwiększy wydobycie ropy z 12 do 13 mln baryłek dziennie, ale do 2027 r. Tydzień później wyszło zaś na jaw, iż kraj ten kupił olej napędowy do swoich elektrowni z Rosji. W mediach i Kongresie USA mówi się o „niepokojącym zjawisku erozji sojuszy” wskazując właśnie na Arabię Saudyjską, Kuwejt i inne kraje arabskie, a nawet Izrael. Kraje te zajęły „ostrożne albo już jednoznaczne prorosyjskie stanowisko i nie przyłączyły się do USA w konflikcie z Rosją” stwierdzając, iż będzie to miało „dalekosiężne skutki w polityce, bowiem USA i Europa zaczynają być osamotnione w działaniach przeciw Rosji”.

Jednak eksperci biznesowi zwracają uwagę, że sytuacja jest bardziej złożona: działania polityczne Rosji i groźba „nowego 1973 roku” już napędziły ogromne inwestycje w komercjalizację procesów otrzymywania paliwa ze źródeł zastępczych (klatraty metanu, ogniwa wodorowe), przywróciły do obiegu społecznego energetykę jądrową oraz zwiększyły zapotrzebowanie na węgiel, którego jednak nie ma wiele na rynku. Ponadto w państwach Zachodu nadchodzi recesja, która prawdopodobnie i tak spowoduje spadek zapotrzebowania na paliwa. Odbije się on także na ich kooperantach z krajów rozwijających się, co samo już wywoła obniżki na światowym rynku, paliw powodując spore zaburzenia po stronie podażowej.

– Im sroższa będzie zima dla konsumentów z Zachodu Europy i z USA, tym większy będzie później nacisk na uniezależnienie się od paliw kopalnych i ich niesolidnych, skłonnych do szantażu dostawców – stwierdził analityk funduszu Blackstone.