Crowdfunding w służbie Ukrainy

Crowdfunding to nowy system wspomagania ukraińskich Sił Zbrojnych. Donacje i datki finansują wszystko – od drutu kolczastego przez celowniki, sprzęt saperski, pick-upy i vany po drony. Polskie inicjatywy pomocowe plasują się tutaj wśród największych darczyńców i mogą mieć wartość nawet 50 mln euro

W połowie czerwca ukraiński prezenter radiowy i telewizyjny, aktor, komik i polityk Serhij Prytuła ogłosił apel o zebranie 15 mln dol. Cel był bardzo ważny: jego fundacja chciała kupić dla Sił Zbrojnych Ukrainy trzy drony rozpoznawczo-bojowe. Już po trzech dniach mógł ogłosić zamknięcie zbiórki z kwotą 20 mln dol.

Ten przykład świadczy dobitnie jak rozbudowany i jednocześnie ważny jest ukraiński crowdfunding pracujący dla wojska. Jego początki datować można na okres poprzedniej wojny z Rosją, zwłaszcza na kampanię zimową 2015 r., kiedy wojskom ukraińskim brakowało dosłownie wszystkiego. Bardzo rudymentarnie wyposażone, najczęściej za pieniądze ochotników, były bataliony ATO, które przemieniły się potem w tak znane struktury jak ATO “Azow” czy “Donbas”.

Podawano różne szacunki kosztów wyposażenia żołnierzy ukraińskich w tamtej kampanii. Zwykle oscylowały wokół 1500-2000 dol. Wtedy też, w dużej mierze dzięki ukraińskiej emigracji m.in. jej środowiskom w Kanadzie, uruchomiono pierwsze sieci crowdfundingu dla Sił Zbrojny i oddziałów terytorialnych Ukrainy. Zaczęto od hotline – telefonicznych linii za pomocą których można było dokonać wpłat. Potem, jeszcze  w 2015 r., uruchomiono możliwość wpłat za pomocą przelewów online. Te struktury dotrwały do obecnej chwili i po 24 lutego, kiedy to Rosja napadła na Ukrainę, zaczęły działać znowu, tym razem w bardziej rozbudowanej formie, stanowiąc osobny kanał logistyki, obok kanału wojskowego kierowanego przez ukraiński MON.

Pomoc ta jest niemal zinstytucjonalizowana. Obecnie formująca się jednostka wysyła zapotrzebowanie na sprzęt do fundacji, centrów zbiórki i prywatnych inicjatyw prowadzonych często przez osoby spoza Ukrainy, zwłaszcza Polaków. System ten zwany przez reporterów agencji AP „wojskowym Amazonem” działa dość szybko. I tak Fundacja Prytuły 26 czerwca dostarczyła 79 Brygadzie Zmechanizowanej system komunikacyjny wartości 300 tys. dol. Pomogła tu amerykańska fundacja Ripley’s Heroes. Z kolei 72 Brygada Zmechanizowana walczącą w Donbasie potrzebowała m.in. 100 peryskopów obserwacyjnych do sprawdzania terenu z okopów i rowów dobiegowych, 12 tabletów z preinstalowanym oprogramowaniem do korygowania ognia artyleryjskiego, drut kolczasty oraz 6 vanów i pick-upów. Wszystko dostarczono w 7-10 dni.

34 mln dol. dla armii tylko od jednej fundacji

Samochody często znajdują się na „listach życzeń” dla instytucji prowadzących zbiórki i prywatnych crowdfunderów. Ich żywot na froncie jest bowiem bardzo krótki. Zwykle do jednostek trafiają wozy używane, ale w dobrym stanie. Według informacji nieoficjalnych, przeciętna wartość takiego samochodu – zwykle vana lub pick-upa, bo takie są najbardziej poszukiwane – wynosi w przeliczeniu 12-15 tys. zł.

Przy takich wydatkach nic więc dziwnego, że jedna tylko Fundacja Prytuły zebrała równowartość 34 mln dol. (przy czym najwyższa wpłata – 1,3 mln dol. pochodziła od chcącego zachować anonimowość darczyńcy i została dokonana w bitcoinach), i całkowicie je rozdysponowała, w ramach 2200 zamówień od różnych jednostek wojskowych. Takich fundacji, wspomagających Siły Zbrojne jest na Ukrainie około 20. Uzupełniają je wysiłki grup osób, a nawet pojedynczych darczyńców. W wielu przypadkach zresztą trudno rozgraniczyć pomoc dla wojska od pomocy dla ofiar wojny: zarówno dla Sił Zbrojnych, jak i dla cywili, – uchodźców i rannych – zbierana jest żywność, materiały opatrunkowe, podstawowe kosmetyki i przybory toaletowe.

Inicjatywy crowdfundingowe wspomagające Siły Zbrojne są niejednokrotnie zadziwiające. Jurij Wysowien w ramach inicjatywy „Drones for Ukraine Fund” sprzedaje w zamian za datki w wysokości co najmniej 1000 dol. fragmenty zestrzelonych Su-34. Kawałki maszyny są przerobione na breloki z odpowiednim grawerunkiem, z dokładnymi danymi miejsca i czasu rozbicia samolotu oraz jeśli można to ustalić, numerem burtowym, a także certyfikatem autentyczności, pokazującym badania struktury stopu z którego wykonano poszycie maszyny.  Z kolei grupa “Teronlyfans” sprzedaje erotyczne zdjęcia modelek w zamian za wpłaty na siły Zbrojne Ukrainy. Od 24 poczatku rosyjskiej inwazji grupa miała tą drogą zebrać 750 tys. dol.

Są to tylko inicjatywy wewnątrzukraińskie. Siły zbrojne Ukrainy zasilane są także z zewnątrz, zarówno przez ukraińskich imigrantów. Jak stwierdziła grupa analityczno-doradcza Strategia i Bezpieczeństwo, składająca się z byłych oficerów służb i Sił Zbrojnych oraz funkcjonariuszy policji, polskie inicjatywy w tym zakresie plasują nasz kraj w ścisłej czołówce pomagających ukraińskiej armii. W odróżnieniu od inicjatyw zachodnich, polskie są rozproszone, „usieciowione”, czyli tworzone w ramach sieci znających się dobrze osób, inicjatyw pomocowych skierowanych do uchodźców i osób pozbawionych dachu nad głową w toku działań wojennych.

Bardziej rozbudowanych działań tego typu jest w naszym kraju około dwudziestu, a ich szczególną cechą jest dyskrecja. Nawet jeśli potwierdzają, że wspomagają ukraińskie jednostki to robią to tak, aby nie można było zidentyfikować wspomaganego oddziału. Jest to związane z przypuszczeniami iż Rosjanie obserwują polskie sieci społecznościowe i monitorują do kogo może taka pomoc trafić. Wyjątków jest niewiele – np. dziennikarka Karolina Baca-Pogorzelska, która wraz z dziennikarką ukraińską Leną Uszanową, otwarcie zbierają środki na sprzęt, wyposażenie i żywność dla Batalionu Donbas – jednostki ATO walczącej na froncie południowym.

Jaka jest łączna skala tej pomocy? Nieoficjalnie ukraińskie agendy rządowe twierdzą iż wartość całej polskiej pomocy, głównie crowdfundingowej może wynosić „nawet 100 mln euro”, z czego połowa „w różny sposób dotyczy ukraińskich jednostek wojskowych”.

Crowdfunding europejski

Nieco bardziej otwarte są inicjatywy emigrantów ukraińskich i lokalnych fundacji oraz grup pomocowych, złożonych z osób  zamieszkałych w Europie Zachodniej. Ekspert amerykańskiego think-tanku Wilson Centre, Kamil Galeez, opublikował na Twitterze szczegółową listę jednostek ukraińskich z kontami bankowymi, na które można kierować datki. Lista jest systematycznie uaktualniania.

Zamieszkały w Niemczech ukraiński pisarz i muzyk Serhij Żadan zbiera poprzez system PayPal datki na zakup półciężarówek, vanów i pick-upów dla ukraińskiej armii. Darczyńcom przedstawia na Facebooku sprawozdania z przekazywania samochodów poszczególnym oddziałom.

Z kolei mieszkający w Amsterdamie kazachski przedsiębiorca Farid Bekirov pomaga Ukrainie i jej armii jeszcze od czasu kampanii zimowej 2015 r. Obecnie został współzałożycielem inicjatywy pomocowej EyesOnUkraine.eu. Bekirov koncentruje się na zbieraniu pieniędzy na drony rozpoznawcze, które mają być zarówno „uszami i oczami” ukraińskich jednostek wojskowych, jak i pomóc lokalnej administracji w Ukrainie. Na początku czerwca przekazał nową transzę pomocy – tym razem 86 dronów.

Najsłynniejsze działanie crowdfundingowe miało jednak miejsce na Litwie. Założyciel tamtejszej internetowej stacji telewizyjnej Laisves TV w emocjonalnym wystąpieniu wezwał widzów do zebrania pieniędzy by kupić armii ukraińskiej trzy drony rozpoznawcze i wsparcia TB2 Bayraktar. W niewiele ponad 48 godzin zebrano więcej niż 5 mln euro, ostatecznie suma datków przekroczyła 6 mln euro. Niewiele później litewski minister obrony Arvydas Anusauskas poinformował na Twitterze, że prywatna firma Baykar, producent tych dronów, postanowił przekazać je Ukrainie nieodpłatnie, zaś 6 mln euro zebrane w trakcie kampanii przeznaczono na pomoc ofiarom wojny, głównie dzieciom. Jak widać, w obecnych czasach do finansowania armii bardzo chętnie wciągane są nowe technologie i nowatorskie formy pozyskiwania środków.

W zakresie crowdfundingu Polska plasuje się więc zapewne w czołówce światowej. „Obywatelski crowdfunding” może być dobrym uzupełnieniem pomocy oficjalnej, która koncentruje się zazwyczaj na dostawach typowo wojskowych i na większą skalę. Wsparcie płynące ze strony obywateli RP pomaga ponadto kreować pozytywny wizerunek naszego państwa wśród Ukraińców, co umacnia grunt pod budowę ściślejszych relacji międzynarodowych. Warto również wspomnieć o jeszcze innej zalecie crowdfundingu. Środki płynące tą drogą mogą być znacznie precyzyjniej alokowane, np. do konkretnych organizacji. Pozwala to wesprzeć wiele nieformalnych grup, które w mniejszym lub większym stopniu wspomagają ukraińskie wojsko.

Łukasz Andrzejewski, analityk grupy analityczno-doradczej Strategia i Bezpieczeństwo