Czy Europa wraca do węgla? Chyba musi

płonący węgiel

Polityczny szantaż gazowy zastosowany przez Rosję powoduje, że europejscy odbiorcy muszą szukać paliw alternatywnych, by zastąpić zmniejszone dostawy tego surowca. Istnieje bowiem groźba kryzysu energetycznego w zimie, jeśli zapasy nie zostaną uzupełnionej a temperatury będą się utrzymywały poniżej -5 st. C przez co najmniej 10 dni. Surowcem energetycznym, który ma zastąpić gaz w wytwarzaniu ciepła i energii  jest m.in. węgiel

W całej Europie odczuwalny jest niedobór gazu. Gazociąg Nord Stream 1, który zaopatruje największą gospodarkę Europy, wykorzystywany był w 40% przepustowości. Specjaliści rynku energii sądzą, że ten stan rzeczy utrzyma się: „przynajmniej przez najbliższy tydzień, mimo wzrostu przepływu od połowy czerwca”.

Włoski koncern energetyczny Eni zawiadomił, że otrzymał od Gazpromu tylko część swojego zapotrzebowania na gaz, co prawdopodobnie skłoni rząd tego kraju do ogłoszenia energetycznego stanu alarmowego. Oznacza to nie tylko oszczędzanie, a w skrajnych przypadkach racjonowanie gazu dla niektórych użytkowników przemysłowych (np. produkcja nawozów sztucznych), ale i zwiększenie produkcji energii z innych źródeł oraz żądanie większego importu gazu od innych dostawców w ramach istniejących kontraktów.

Mniejsze, niż zakontraktowane, ilości rosyjskiego gazu otrzymuje także niemiecki koncern Uniper. Dyrektor naczelny największego niemieckiego producenta energii RWE, Markus Krebber, powiedział agencji Reuters, że zaburzenia na rynku energii i wysoki poziom cen może utrzymać się przez 3-5 lat, nim nastąpi ich spadek: – To oznacza problemy dla gospodarstw domowych i wpływa na perspektywy gospodarcze”.

Benchmark kontraktowy Dutch TTF na miesiąc bieżący notowany był w poniedziałek na poziomie 127 euro/MWh. Oznacza to wzrost o 50% w stosunku do początku 2022 roku.

Niemcy i Włochy są jednymi z najbardziej uzależnionych od rosyjskiego gazu krajów Unii Europejskiej, a są już zmuszone do szukania oszczędności gazu i zastępczych źródeł energii. Inne kraje Europy także odczuwają jego brak, bowiem zużycie znacznie wzrosło wskutek zwiększonego zapotrzebowania na energię elektryczną, jakie spowodowała fala upałów, w trakcie której używano na duża skalę klimatyzacji, zarówno w gospodarstwach domowych, jak i firmach czy przemyśle. Eksperci rządowi obu krajów z niepokojem patrzą też na kalendarz – ich zdaniem prawdziwy kryzys nastąpi w przypadku zimnej jesieni i zimy z temperaturami poniżej – 5 st C. przez przynajmniej 10 dni. Wtedy trzeba będzie odciąć sporą część dostaw dla przemysłu by zachować ogrzewanie i energię dla ludności.

– To bolesne, ale w tej sytuacji absolutną koniecznością jest zmniejszenie zużycia gazu. Jeśli tego nie zrobimy, ryzykujemy, że magazyny nie będą wystarczająco zapełnione pod koniec roku przed sezonem zimowym. A wtedy będziemy szantażowani na szczeblu politycznym – powiedział niemieckim mediom minister gospodarki Robert Habeck, członek Partii Zielonych.

Co istotne, Zieloni w swoim programie wyborczym kładli nacisk na alternatywne źródła energii, umożliwiające odejście od paliw kopalnych, ze względu na coraz bardziej dotkliwe działanie negatywnych czynników klimatycznych związanych z Globalnym Ociepleniem.

Tymczasem rząd Rosji i Gazprom nawet nie udają, że zmniejszenie dostaw gazu ma jakiekolwiek inne przyczyny niż polityczne. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło w oświadczeniu 20 czerwca, że tylko Europa ponosi winę za kryzys gazowy, po tym, jak Zachód nałożył sankcje w odpowiedzi na inwazję Moskwy na Ukrainę. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział 16 czerwca, że ograniczenia dostaw gazu nie były celowe i są związane z problemami z konserwacją. Mimo tego, Gazprom nie wydał żadnego oświadczenia w tej sprawie, nie potwierdzając ani nie zaprzeczając stwierdzeniom Pieskowa.

Jednym z środków, który ma już obecnie zapobiec gazowemu kryzysowi energetycznemu jest powrót do węgla jako źródła energii. Zapowiedź taka padła ze strony niemieckiego resortu gospodarki. 19 czerwca stwierdził on, iż prócz zwiększenia poziomu magazynowania gazu uruchomi elektrownie węglowe które ze względu na niekorzystny wpływ na środowisko miały być zamknięte. Resort poinformował, że ich powtórne włączenie do sieci zwiększy moc rozporządzalną do 10 GW, jeśli dostawy gazu osiągną krytyczny poziom.

Już 8 lipca do Bundesratu – wyższej izby parlamentu – trafi nowela prawna, umożliwiająca resortowi gospodarki tego typu działania. Zostanie także uruchomiony system aukcji, które mają rozpocząć się w najbliższych tygodniach. Mają one zachęcić przemysł do zużywania mniejszej ilości gazu. Zostanie także  zapewniona pomoc finansowa dla niemieckiego operatora rynku gazu, za pośrednictwem państwowego pożyczkodawcy KfW, co umożliwi szybsze pozyskanie gazu do magazynów.

Podobne środki zostaną także uruchomione we Włoszech i Austrii. We Włoszech stan alarmowy energii będzie oznaczał uruchomienie energetyki węglowej, od pewnego czasu stopniowo wygaszanej i włączenie do sieci elektrowni węglowych. Z kolei rząd Austrii uzgodnił 19 czerwca z przedsiębiorstwem energetycznym Verbund, przekształcenie rezerwowej elektrowni gazowej na produkcję energii elektrycznej z węgla, jeśli ograniczone dostawy gazu z Rosji skutkować będą kryzysem energetycznym.

W Polsce w maju średnie miesięczne zapotrzebowanie na moc wyniosło 18,4 GW (ok. 100 MW więcej niż rok temu), osiągając maksymalnie 22,5 GW. Jednak zużycie energii elektrycznej nie zmieniło się od zeszłego roku wynosząc 13,7 TWh. Według Rynku Energii z paliw kopalnych pochodziło 76,8% energii elektrycznej, w czym udział węgla kamiennego wyniósł 42,5% (5,6 TWh), węgla brunatnego 26,8% (3,5 TWh), zaś gazu ziemnego 6% (0,8 TWh), i pozostałych kopalnych 1,6% (0,2 TWh). Nieco ponad 1/10, bo 10,9% energii elektrycznej wyprodukowały farmy wiatrowe (1,4 TWh), zaś 9,2%  pochodziło z fotowoltaiki.

Do Polski na razie dociera zakontraktowany przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo gaz LNG Terminalem LNG  w Świnoujściu. PGNiG poinformowała, że trzecia z zaplanowanych na czerwiec sześciu dostaw została odebrana. Po gazyfikacji wyniesie ona 93 mln m. sześć. W maju trafiła do Polski poprzez Terminal LNG taka ilość gazu, jaką wszyscy użytkownicy gazu zużywają w 2,5 miesiąca.  26 kwietnia w ramach retorsji za sankcje unijne Rosja wstrzymała dostawy do Polski gazu gazociągiem jamalskim. Polska nie zgodziła się bowiem za opłatę za gaz za pomocą Gazprombanku, czyli w rublach.  Ujawnił się za to już w maju br. problem z dostawami węgla. Polska wdrożyła embargo na węgiel z Rosji z której sprowadzała 9 mln ton na 13 mln ton całkowitego importu. Szacunki braków według ekspertów sektora energetycznego wynosiły 8-8,5 mln ton, zaś według Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla miało być to 11 mln ton. Z czego 6 mln ton to deficyt w energetyce, zaś 5 mln ton węgla miało zabraknąć w sektorze komunalno-bytowym. Eksperci rządowi mówią o „ewentualnych brakach” wynoszących 5-6 mln ton. Braki miały być uzupełnione zwiększonym wydobyciem w spółkach skarbu państwa oraz zakupami za granicą.

Wiadomo, iż o imporcie węgla rozmawiał premier Mateusz Morawiecki z premierem Australii Scotem Morrisonem. Innymi kierunkami importu mają być Czechy, Kanada i Kazachstan. Resort klimatu i Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych udały się też na zakupy do Kolumbii. Kolumbijskimi zasobami ropy naftowej i węgla o wysokiej kaloryczności zainteresowała sie zresztą nie tylko Polska, ale i inne kraje Europy. W efekcie minister górnictwa i energii Kolumbii Diego Mesa Puyo, zaprezentował kilka dni temu statystyki z których wynikało, że tylko w kwietniu Kolumbii udało się uzyskać ze sprzedaży obu tych surowców energetycznych 5,4 mld dol., podczas gdy w kwietniu 2021 r. było to tylko 2,9 mld dol. Analitycy zapowiadają także wzrosty cen węgla w Rotterdamie.

Andrzej Sikora, prezes zarządu Instytutu Studiów Energetycznych:

Europa, Unia Europejska wobec wojny w Ukrainie i zbrodni rosyjskich chce jak najszybciej odejść od paliw kopalnych, w tym węglowodorów i choć nie ma jeszcze technologii, która gwarantowałby bezpieczeństwo energetyczne Europejczykom, wydaje „każde pieniądze” – tak jak Amerykanie w czasie IIWW na projekt „Manhattan” – na uniezależnienie energetyczne, na OZE czy wodór. Ale efekty nie przyjdą przed kolejną zimą 2022/23, choć spodziewam się ich bardzo szybko – w ciągu 3-5 lat.

Dlatego w krótkim terminie podstawowym zadaniem jest przygotowanie się do przetrwania najbliższej zimy, kilku najbliższych miesięcy. Stąd apele o oszczędności, o próby magazynowania, o podejmowanie działań niestandardowych już dziś (jak ponowne, choć w mojej ocenie chwilowe włączanie węgla). Po to, abyśmy mieli szansę, w miarę normalnie, bez zbytnich wyłączeń i ograniczeń, ale także bez gwałtownego mrożenia gospodarek krajów członkowskich dotrwać: najpierw do przednówka, później do tego uniezależnienia się od „fossil fuels”. Obecnie nie widzę żadnej szansy na powrót do stanu sprzed REPowerEu. Ale to dziś, kiedy jeszcze płynie rosyjska ropa, kiedy to trwa walka o ENERGIĘ w EU. Co przyniesie jutro – zobaczymy.

To co obserwujemy ma dla kontynentu, dla Unii znaczenie fundamentalne –  bo jeśli się nie uda – to niezadowolenie społeczne wywołane brakiem dostępu do energii może wywołać kolosalne zmiany strukturalne. Jeśli się uda, będzie kołem zamachowym rozwoju na kolejne pokolenie dla Europejczyków.

Jak przełoży się na Polskę? Bardzo podobnie. Zmiany fundamentalne próbuje ograniczać rząd obiecując dopłaty do węgla, znosząc podatki na i tak bardzo drogie paliwa, przypominając, że jest w lesie chrust, itp. (kto dziś pamięta walkę z niską emisją i wymianą pieców węglowych). Jeśli się nie uda to porażka w obszarze bezpieczeństwa energetycznego przeniesie niezadowolenie na każdy obszar, a wtedy każda, dowolna iskra może być niebezpieczna.W mojej ocenie to także nad tym latami pracowali „rosyjscy energetycy” uzależniając Europę od swoich surowców, obiecując stabilne, niezagrożone dostawy po bezpiecznych,  rynkowych cenach.