Żegnaj Internet Explorer!

Po 27 latach Internet Explorer znika z Internetu. Światowy rynek przeglądarek o wartości ok.196 mld dol. w 2021 r. jest zupełnie inny ten wartości 2,5 mld dol. w 1995 r. kiedy powstawał

Na 15 czerwca 2022 roku Microsoft wyznaczył termin zakończenia wsparcia i ostatecznego wycofania Internet Explorera ze wszystkich produktów firmy. Koncern z Redmond dąży do tego, by internauci oraz biznes przesiedli się na inną przeglądarkę firmy – Microsoft Edge, której pierwsza wersja ukazała się w 2015 roku. Oficjalnie ten ruch, jako konieczny biznesowo, został ogłoszony  w maju 2021 r. Zrobił to Sean Lyndersay, główny menadżer w Microsoft Edge Enterprise, w poście na blogu koncernu.

– Micorosoft Edge jest nie tylko szybszy, bardziej bezpieczny i zapewniający bardziej nowoczesną obsługę przeglądania niż Internet Explorer, ale jest możliwa  nim kluczowa funkcjonalność: kompatybilność wsteczna, czyli kompatybilność ze starymi stronami internetowymi i starszymi wersjami aplikacji webowych – napisał Lyndersay.

Nie była to więc niespodzianka, tym bardziej że koncern stara się odzyskać choć część pozycji na rynku, na którym był absolutnym monopolistą na początku lat 90. Wtedy to właśnie została wypuszczona pierwsza wersja Internet Explorera (zwanego w skrócie IE). W erze, zwanej obecnie przez niektórych analityków „paleolitem Internetu”, niektórzy szefowie firm, inwestorzy i specjaliści analiz biznesowych dostrzegali biznesowy potencjał tego rynku. Bill Gates oświadczył w 1995 roku, że:  – Dobra pozycja na rynku przeglądarek obecnie to możliwość wprowadzenia swoich standardów do rozwiązań WWW w przyszłości. Tymczasem wielkość rynku nie była do końca znana. Forrester Research estymował ją na 2,5 mld dol., zaś w rozwiązaniach i u użytkowników dominował wtedy Netscape Navigator.

Microsoft, niedługo po premierze Internet Explorera w 1995 r., wypuścił na rynek Windows 95 – pierwszy system operacyjny dla PC, w którym postawiono przede wszystkim na uproszczenie interfejsu i funkcjonalności przyciągające zwykłego, nieobeznanego dobrze z komputerami użytkownika. Koncern wykonał też ruch biznesowy, który zapewnił mu potem dominację, ale i przyniósł procesy o próbę tworzenia i wykorzystania pozycji monopolistycznej na rynku – ściśle zintegrował Internet Explorera ze strukturą systemu, tak że nowi użytkownicy nie instalowali nic innego, bo mieli już w systemie gotową przeglądarkę.

Nie chodziło przy tym tak bardzo o klienta indywidualnego, jak o biznesowego. Już rok później Bill Gates uważał, że IE: – Stanie się standardem dominującym w biznesie. Koncern z Redmond mógł na to liczyć. W owym czasie w pierwszej fali informatyzacji nierzadko zamówienia od średnich firm na nowe komputery z zainstalowanym systemem operacyjnym, którym zwykle był Windows, sięgały 500-700 jednostek. Takich transakcji tylko w USA było dużo.

W owych latach w świecie przeglądarek dominował Netscape Navigator, którego 89% udział w rynku zaczął właśnie wtedy spadać (późniejsze złe zarządzanie marką przez AOL, który firmę przejął, okazało się zabójcze i nastąpiło zlanie z Firefoksem). Na rynku byli także mniejsi gracze.

Procesy i ich efekty

Skargi  firm i instytucji rządowych USA na monopolistyczną pozycję Microsoft zaowocowały tym, że Departament Sprawiedliwości pozwał giganta z Richmond w 1997 r., twierdząc, że naruszył on przepisy antytrustowe. Uzasadniał to tym, że koncern wymagał od producentów komputerów, aby żądali od klientów używania systemowej przeglądarki IE jako warunku korzystania z systemu Windows.

W 2000 roku sędzia Thomas P. Jackson przychylił się do oskarżenia Departamentu Sprawiedliwości i 19 stanów USA, które pozwały Microsoft, i stwierdził w wyroku, że powiązanie systemu Windows z Internet Explorerem było zamierzonym działaniem podjętym w celu wykluczenia konkurencji.

– Microsoft powiązał Internet Explorer z Windows, najpierw za pomocą odpowiednio sprecyzowanych kontraktów z partnerami, a następnie więzów technologicznych, aby zagwarantować jej obecność we wszystkich komputerach z Windows i jednocześnie przyczynić się do podniesienia kosztów związanych z wykorzystywaniem Netscape Navigatora” – zauważył w uzasadnieniu.

Z kolei w 2008 roku Komisja Europejska nałożyła na Microsoft karę w wysokości 1,3 mld dol. Europejscy regulatorzy stwierdzili, że powiązanie Internet Explorera z Windowsem  stworzyło w sposób nieuczciwy przewagę konkurencyjną nad rywalami, takimi jak Firefox Mozilla, Chrome Google  i Opera, a MS nie zastosował się do regulacji Komisji z 2004 r. nakazującej współpracę z innymi firmami i nie tworzenia „monopolu w zakresie oprogramowania” na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Przy czym dotyczyło to właśnie Internet Explorera.

Efektem w obu sprawach, poza wysokimi karami nałożonymi na producenta, było „odpięcie” IE od systemu i możliwość wyboru dowolnego rozwiązania przez użytkowników. W dodatku wejście na rynek nowych przeglądarek przyczyniło się do zmierzchu potęgi Microsoftu.

Już w  2000 r. rynek przeglądarek wart był 10 mld dol. i szybko rósł. Przyczyniły się do tego także błędy Microsoftu. Internet Explorer miał bowiem sporo „bugów”, czyli błędnych rozwiązań w kodzie i zaczął być uważany przez internautów za „wolny, awaryjny i mało bezpieczny, nie obsługujący najnowszych standardów sieciowych”.  Mówili o nim, że „jest najlepszą przeglądarką do instalacji innych przeglądarek” i „pełnym bugów niebezpiecznym narzędziem, na którego użytkowanie jesteśmy czasem skazani”. Na rynku prócz komputerów PC trafił do palmtopów Palm Pilots, telefonów komórkowych BlackBerry i modemów wdzwanianych. Jego udział w rynku zaczął szybko spadać poziomu 90% w 1998 r.

To już jest inny rynek

Obecnie krajobraz branży internetowej wygląda inaczej. Cały światowy rynek przeglądarek według Market Research miał w 2019 r. wartość 124,99 mld dol., w 2021 r. było to już niemal 140 mld dol., zaś w końcu 2021 miał już wartość 196 mld dol. Ocenia się, że w 2026 r. będzie wart 326,06 mld dol., przy CAGR (rocznej stopie wzrostu inwestycji), wynoszącej 17,33% w latach 2020-2026.

Według Statscounter, na rynku ogólnie dominuje Google Chrome z udziałem 64,95%, na drugim miejscu jest Safari z 19,01%, trzecią pozycję zajmuje Edge z 3,99% przy czym niewielki jest dystans pomiędzy nim a czwartą Mozillą Firefox z 3,26%. Warto zauważyć, że Chrome przejął tak wiele rynku nie tylko dlatego, że stoi za nim Google, ale także dlatego, że jest stosunkowo lekki i nie angażuje tak mocno zasobów systemu. Pozwala to używać go także na słabszych i starszych notebookach. Nawet  w przypadku systemów używanych na systemach desktopowych, gdzie Microsoft jest dominującym graczem na rynku (system Windows 10 odpowiada za 63,3% całego rynku przeglądarek), najwyższy udział należy do Chrome (65,96%), na drugim miejscu znajduje się Safari (10,43%), na trzecim Firefox (8,39%), podczas gdy Edge zajmuje czwartą pozycję (7,43%) zamykając stawkę.

– Internet Explorer to starsze oprogramowanie, które nie spełnia już swojej roli. Przeglądarki obecnej generacji posiadają wiele funkcji zabezpieczeń sprawiających, że przeglądanie internetu jest znacznie bezpieczniejsze dla użytkownika. Internet Explorer nie jest w nie wyposażony. Wiele firm używało tej przeglądarki, aby uzyskać wsteczną kompatybilność ze starszymi aplikacjami. Zaciągały jednak w ten sposób “dług technologiczny”, a teraz będą musiały go spłacić. Niektóre nowoczesne przeglądarki mogą nadal uruchamiać starsze aplikacje, zachowując w ten sposób wsteczną kompatybilność, ale w bezpieczniejszy sposób. Miejmy nadzieję, że firmy dostrzegą sposób na poprawę swoich zabezpieczeń nie tylko poprzez rezygnację z przeglądarki Internet Explorer, ale także ze wszystkich starszych wersji oprogramowania, które narażają je na ryzyko – skomentował specjalnie dla ISBiznes.pl John Shier, starszy doradca ds. bezpieczeństwa Sophos.

Warto tu wspomnieć o rynku przeglądarek mobilnych, którego burzliwy rozwój zaczął się ok. 2005 r. Stał się on praktycznie gwoździem do trumny dla Internet Explorera, który za późno włączył się w tworzenie oprogramowania dla tego rynku i nie zdołał wypromować ani systemu operacyjnego, ani przeglądarki dla urządzeń mobilnych. Obecnie dominuje na nim Chrome z udziałem 67,76%, co jest związane z systemami operacyjnymi Android. Drugą pozycję zajmuje Safari z 16,20% udziałem – działający na iOS oraz natywna przeglądarka Samsunga na poziomie 6,58%. Rynek ten będzie się szybko rozwijał, ale wątpliwe by Microsoft w szybkim czasie zdołał zdobyć w nim większe udziały.